Kim jestem

  

Jestem niepoprawną optymistką, wciąż wierzącą w świat i ludzi. I zwykle mam szczęście do spotykania tylko tych dobrych i interesujących na swojej drodze. Moje filozofie życiowe: "Karma wraca" i "Nie odkładaj marzeń na później"...



Skąd "się wzięłam"?


Ukształtowała mnie drużyna harcerska, jako nastolatka zaczęłam swoją wieloletnią przygodę w 18 ŚDH "Maligna" w Zgorzelcu i tak narodziła się moja miłość do gór, włóczęgi i cichego brzękania na gitarze (tak, żeby nikt nie słyszał :)... Uwielbiałam nasze wyjazdy na biwaki, obozy i rajdy, do dziś pamiętam wrzynające się szelki plecaka ze stelażem, nocne śpiewanki, ogniska...  Schodziliśmy chyba całe Karkonosze, Tatry, Bieszczady, Pieniny... Niektóre harcerskie przyjaźnie przetrwały do dziś. Wdzięczna jestem za ten czas.

Następnie- jak przystało na pilną  studentkę turystyki i rekreacji- wypadało troszkę poszwendać się poza Polską, odkryłam więc autostop i pewnego cudownego roku przemierzyłam z koleżanką Europę (zorganizowałyśmy bardzo spontaniczny wyjazd do Rzymu, aby wziąć udział w pogrzebie papieża JPII, odbyłyśmy szaloną podróż- głównie ciężarówkami- do Anglii, a także zarobiłyśmy trochę grosza machając szuflą przy zbiorze jagód w Szwecji). 

Na ostatnim roku studiów serce kazało mi wyjechać do Irlandii, gdzie- pracując i zarabiając- zaczęłam powolutku realizować marzenia o egzotycznych wakacjach (zwiedziłam m.in. Peru, Filipiny, Maroko). Przy okazji skończyłam także uczelnię, zostając absolwentką AWF we Wrocławiu.

Mam za sobą (pierwszą, choć na pewno nie ostatnią) PODRÓŻ, dla której założyłam tego bloga. Spędziłam 11 miesięcy w Azji i Australii. Nie zliczę zachwytów i emocji, które towarzyszyły mi w trasie. Nauczyłam się tak wielu rzeczy, poznałam miłość mojego życia i dowiedziałam się, co jest w podróży najważniejsze. Doskonale spędzony rok. 

Po powrocie do Europy znalazłam pracę w Norwegii, a po 10 miesiącach oszczędzania wpadłam na pomysł, by wrócić rowerem do Polski. Tak spodobało mi się pedałowanie, że tym samym wysłużonym dwukołowym wehikułem dojechałam do Zurychu, gdzie obecnie mieszkam.



Co lubię?


Lubię Sapkowskiego, Szczygła i "Spadkobierców", ciężkie filmy, "starą" muzykę, festiwale szantowe, polskie zupy i pierogi, kuchnię Miguela, lubię piec ciasta, jeść ciasta, cenię inteligentnych ludzi z oryginalnym poczuciem humoru, kocham książki w każdej ilości, a przede wszystkim- ruch! 


Uwielbiam sport, poza ukochaną siatkówką biegam, jeżdżę na rowerze, jestem fanką zumby, pilatesu, tańca towarzyskiego i salsy. Próbowałam też tai-chi i karate kyokushin oraz sportów zimowych (te ostatnie lubię bardzo, umiem słabo).

Obecnie razem z moim chłopakiem Miguelem wychowujemy 10-miesięcznego berbecia (mały wulkan energii). Mimo permanentnego braku czasu wciąż staram się pisać na bieżąco o naszych perypetiach, a pomysły "gdzie i jak by tu teraz pojechać" nadal wpadają nam do głowy...

Zapraszam na Cudne Manowce!

Comments

  1. Renia a o Ira ani słowa:( buu

    ReplyDelete
  2. O Irlandii to chyba osobny post musi powstać :-) chociaż nie wiem czy to się da opisać słowami....

    ReplyDelete
  3. ....... no pewnie że się da. tylko pada, pada,pada, oprócz tego pada i wszystkie rodzaje deszczu. .... z praewj, z lewej z dołu z góry .... itd....
    to tye o Irlandii :)
    .... sama prawda!
    Robert

    ReplyDelete

Post a Comment