Co warto zobaczyć w Jerozolimie?


Jeżeli mielibyście wybrać tylko jedno miejsce, które możecie odwiedzić w Izraelu- musi być to Jerozolima. Tam praktycznie każda piędź ziemi to część świętej historii (dla wierzących) lub nieprawdopodobnych legend (dla ateistów). Niezwykły tygiel kultur i religii, który po prostu trzeba zobaczyć...


Co- moim zdaniem- koniecznie warto odwiedzić w Jerozolimie? 

1. Stare Miasto- czyli okolone murami obronnymi serce Jerozolimy. Tutaj, na powierzchni niecałego kilometra kwadratowego, spotykają się trzy wielkie religie- judaizm, islam i chrześcijaństwo. Obszar ten jest podzielony na cztery dzielnice- muzułmańską, żydowską, chrześcijańską i ormiańską, a każda z nich mieści święte dla wyznawców danej religii obiekty (o nich poniżej). 
Uliczkami Starego Miasta można spacerować kilka dni i się nie znudzą... liczne świątynie, synagogi, kościoły, a także kramy, targowiska i stragany. Dzielnica muzułmańska kipi życiem, w czasie szabatu to jedyne miejsce, gdzie można coś zjeść czy kupić. Część chrześcijańska wciąż przystrojona bożonarodzeniowymi światełkami, najmniejszy ze wszystkich dystrykt ormiański kusi ciszą i spokojem. A u Żydów poważnie i dostojnie. Cudowna różnorodność!

2. Ściana Płaczu- byliśmy tam właściwie codziennie. To jedno z najświętszych miejsc judaizmu, ostatni zachowany fragment Świątyni Jerozolimskiej (odbudowanej przez Heroda, a zniszczonej przez Rzymian- owo zburzenie świątyni Żydzi opłakują co roku, stąd nazwa). Ściana Płaczu jest podzielona- lewa dłuższa część należy do mężczyzn, po prawej stronie tłoczą się kobiety (dosłownie, bo tutaj mur jest czterokrotnie krótszy, a przecież każdy chce dotknąć Ściany czy wsunąć karteczkę z modlitwą w szpary między kamieniami). Widziałam Żydówki kiwające się w rytm szeptanych modłów, a potem odchodzące niezgrabnie od Ściany- nie wolno im obrócić się plecami. Miguelowi zaś została wręczona jarmułka- tradycyjne nakrycie głowy, z którym pobożni Żydzi się nie rozstają. Żeby dostać się na teren placu, należy przejść kontrolę osobistą- właściwie zwykła rzecz w Izraelu... Mnie najbardziej spodobał się widok uzbrojonych w karabiny dziewczyn (służba wojskowa jest obowiązkowa dla wszystkich, a każdy żołnierz nosi długą broń) w pełnym makijażu, pstrykających selfie na tle Ściany Płaczu...

3. Bazylika Grobu Pańskiego- domniemane miejsce męki, ukrzyżowania, złożenia do grobu i zmartwychwstania Chrystusa, najważniejsza świątynia chrześcijańska. Przeszliśmy kilka razy obok, nawet nie usiłując wejść do środka- miałam wrażenie, że na pielgrzymkę przyjechało pół Rosji. Aż w końcu trafiliśmy na dzień bardziej deszczowy, kiedy turystów było ciut mniej... po odstaniu pół godziny w kolejce udało się nawet wejść do groty, gdzie prawdopodobnie znajdował się Grób Pański. Piszę prawdopodobnie, gdyż badacze interpretujący Biblię nie są do końca zgodni. Sama Bazylika robi niesamowite wrażenie, w podziemiach zachowała się- znów prawdopodobnie- skała Golgoty, gdzie, według zapisów, Jezus skonał na krzyżu. 

4. Meczet Al- Aksa- po Mekce i Medynie trzecie najświętsze miejsce wyznawców islamu. Zbudowany wraz z Kopułą na Skale na Wzgórzu Świątynnym w latach 660-691 n.e. jako pamiątka nocnej podróży Mahometa na cudownym rumaku, w którą zabrał go sam archanioł Gabriel (fajna legenda :). W Jerozolimie prorok miał dostąpić wniebowstąpienia ze skały- właśnie w tym miejscu postawiono Kopułę. Do zbiorowych modlitw służy stojący obok meczet Al-Aksa. 
Niestety przegapiliśmy moment, by zwiedzić Wzgórze Świątynne (Temple Mount). Jak się okazało wejście dla zwiedzających tylko pon-czw, a my zwlekaliśmy do weekendu. Szkoda, tym bardziej, że nasz hostel znajdował się tuż przy bramie do meczetu. Rano budziły nas śpiewy muzułmanów, w hostelu obowiązywał zakaz spożywania alkoholu, a wychodząc czy wracając do naszej uliczki mijaliśmy posterunki policji i wojska. Żydom wstęp był wzbroniony całkowicie, a my oczywiście mogliśmy tylko dojść do hostelu, za bramą "niewierni" nie mają już czego szukać...

5. Mea Shearim- dzielnica ortodoksyjnych Żydów (takich z pejsami, w czarnych płaszczach, w kapeluszach lub jarmułkach). Niezły klimat. Wybraliśmy się na spacer dwa razy, potem jedna znajoma pytała, czy nie miałam problemów pokazując się w spodniach- tam kobiety tradycyjnie ubierają się w długie spódnice. Nie wiem, czy miałam szczęście, czy przywykli już do turystów, ale nikt mnie nie zganił. 

6. Mahane Yehuda Market- barwny i tętniący życiem targ pełen kolorowych przypraw, egzotycznych owoców i słodkości. Polecam libańską restauracyjkę tuż przy wejściu, cenią się, ale warto spróbować czegoś innego niż falafel. Nie mieliśmy za dużo miejsca w bagażu, ale skusiliśmy się na torebkę suszonych owoców do herbaty (a właściwie do zakupu skutecznie zachęcił nas właściciel stoiska, miał fajną gadkę, poczęstował nas chyba sześcioma rodzajami suszu i już miał nas w garści- ulegliśmy :)

7. Góra Oliwna- według Biblii miejsce, gdzie Jezus spędził ostatnie dni życia, modląc się do swojego Ojca. Dla nas- rozczarowanie. Pół godziny marszu po stromych schodach tylko po to, by się przekonać, że na szczycie nie ma nic atrakcyjnego. Górę Oliwną uratowały dwie rzeczy- piękny widok na Jerozolimę i najlepsza shawarma w bułce, jaką jedliśmy (w małej, ciasnej "kebabowni", menu tylko po arabsku).


Co jeszcze warto zrobić w Jerozolimie?

  • Przejdź miasto z free walking tour
Parę szczegółów wyróżnia FWT w Jerozolimie. Przede wszystkim- trzeba się zapisać wcześniej, np. mailowo. Dzięki temu dostaliśmy numerek, który- jak się okazało- był przepustką do udziału w wycieczce.
Na drugi dzień zrozumieliśmy, skąd taka procedura. Pod bramą Jaffa- punktem startu FWT- zebrało się jakieś 150 osób! Pierwszy raz widziałam takie tłumy, ale organizatorzy wycieczki mieli już doświadczenie. Wszystkich posiadaczy numerków podzielili na mniejsze grupy, a osoby bez numerka zostały zaproszone do udziału w płatnej wycieczce lub zapisanie się na kolejny dzień.
Naszą około 40-osobową grupę oprowadzał Ben, zupełnie inaczej zwiedza się miasto z przewodnikiem. Jeśli chcesz się dowiedzieć, co oznacza drabina postawiona na gzymsie Bazyliki Grobu Pańskiego albo ile razy i jak przebudowywano Wzgórze Świątynne- koniecznie weź udział we FWT. Wycieczki z nazwy są darmowe, ale w dobrym guście jest zostawienie napiwku (od nas 50 szekli).


  • Idź na zakupy
Czy to Yehuda Market czy stragany w obrębie Starego Miasta, czy może dzielnica Mea Shearim- warto poświęcić trochę czasu na mały shopping. I targowanie, bo to nieodłączny element procesu. U ortodoksów znajdziecie tańsze przyprawy albo badziewne parasolki, u Arabów można kupić wszystko, ale trzeba się przygotować na negocjacje. Yehuda Market to raj dla podniebienia- chałwa, truskawki, falafele, orzechy i bakalie. 


  • Weź udział w tradycyjnej szabasowej kolacji
Ależ nam się udało! Mieliśmy przyjemność świętować szabat w bardzo tradycyjny sposób. Zaproszenie wysłał mi host z Couchsurfingu, u którego planowaliśmy zatrzymać się na parę dni. Nocleg ostatecznie nie wypalił, ale Amitay ze swoją żoną Meytal serdecznie zaprosili nas na szabasową kolację. 
Dla Żydów szabat jest najważniejszym ze świąt, trwa od zachodu słońca w piątek do zachodu słońca w sobotę (w praktyce  życie zamiera już w piątek nawet od godziny 14- nie kursują autobusy, pociągi, zamykają się sklepy i restauracje...). Jest to czas odpoczynku, refleksji, modlitwy i spotkań w gronie rodziny i przyjaciół. Nie należy wykonywać żadnej pracy i powstrzymać się od zakazanych aktywności (jak np. prowadzenie samochodu czy używanie elektryczności). 
W związku z powyższymi zasadami nasz wieczór rozpoczął się...hmmm...ciekawie :) Amitay nie mógł nas podrzucić autem, komunikacja publiczna nie działała, a na koszmarnie drogą arabską taksówkę nie mieliśmy ochoty. Co robić, idziemy na piechotę! Traf chciał, że na ten sam piątkowy wieczór ktoś tam u góry zaplanował powtórkę z biblijnego potopu- ostrzeżenia meteorologiczne słyszeliśmy już od kilku dni, ale nie spodziewaliśmy się takiej nawałnicy. Parasoleczka za 10 szekli od Żyda z Mea Shearim po pięciu minutach straciła jakiekolwiek właściwości ochronne, a my przemoczeni do suchej nitki, raz po raz oblewani wodą przez przejeżdżające taksówki, drałowaliśmy trzy kilometry do mieszkania naszego hosta. Wstyd przyznać, ale do uroczystej szabasowej kolacji Miguel zasiadł w szortach, a ja w pożyczonych dresach :) Mokre ciuchy wylądowały w suszarce (a Meytal poprosiła mnie o włączenie przycisku START, bo ona przecież nie może..). 

Kolację rozpoczął Amitay odmawiając tradycyjną modlitwę kidusz nad kielichem wina, z którego potem wszyscy się napiliśmy. Jedzenie dużo wcześniej przygotowała Meytal, która z zawodu jest kucharzem, więc...palce lizać! Zupa cebulowa, ryba w sosie, ziemniaki, różne sałatki i rzecz jasna hummus. Obawialiśmy się, czy możemy przynieść wino- nie chcieliśmy zjawiać się z pustymi rękami- ale na szczęście butelkę wytrawnego cabernet sauvignon przywitano z entuzjazmem. Amitay opowiadał nam o swoim pobycie w armii ("Dlatego więcej nie jeżdżę na camping ani w góry, już się nachodziłem z 40-kg plecakiem..."), Meytal wypytywała o życie w Europie i azjatyckie podróże, a ich uroczy synek Levi czarował wszystkich uśmiechem. Fantastyczny ciepły wieczór, a w drodze powrotnej już nie padało, więc dotarliśmy do hostelu niemal całkiem wysuszeni :)



Ściana Płaczu- część męska

Ściana Płaczu- część damska

Widok na Ścianę Płaczu i Kopułę na Skale

Jerozolima- część żydowska

Kramy i targowiska

Sklepiki uliczne

I znów Western Wall

Przewodnik z free walking tour

Wejście do Bazyliki Grobu Świętego

Orzeszki pycha!

Chałwa i przyprawy

Mały ortodoksik :)

Ortodoksyjna dzielnica Mea Shearim

Chain Gate Hostel tuż przy meczecie

Z flagą Izraela

Dolina Cedronu

Na Górze Oliwnej

Cmentarzysko na zboczu Góry Oliwnej

Uliczki Jerozolimy

Droga Krzyżowa

Porządny falafel

Specjały kuchni libańskiej

Ciężko być tu na diecie- wszystko smażone!

Best shawarma ever!

Amitay i Meytal z synkiem- nasi szabasowi gospodarze

Comments