Phuket- najsłynniejsza, kolorowa, hałaśliwa i chyba najbardziej turystyczna wyspa Tajlandii. Przyleciałam tu na wakacje z Indii i od razu czuję się jakbym wylądowała na innej planecie.
Dobra wiadomość jest taka- jeśli zaczniesz zwiedzanie Tajlandii od tej wyspy, każde kolejne miejsce będzie tańsze :) Sprzedawcy stają na głowie, by zadowolić rzesze turystów - świeże kokosy, szaszłyki, ręcznie kręcone lody, naleśniki smażone na ulicy, a wszystko 2,3-krotnie droższe niż np w Bangkoku czy Chiang Mai. No ale jest popyt- jest podaż. A tutaj warunki dyktują Ruscy :) Na Phuket wypoczywa obecnie chyba połowa Federacji Rosyjskiej- ja też tysiące razy byłam brana za "dziewuszkę" (ta słowiańska uroda!). Najśmieszniejsze jest to, że oni nawet nie starają się mówić po angielsku - a jeśli ktoś nie rozumie rosyjskiego, to jest naprawdę jego problem. Biedni Tajowie!
Co można robić na Phuket?
IMPREZY
Moim pierwszym przystankiem jest miasteczko Patong- idealne dla wszelkiej maści imprezowiczów i osób spragnionych mocnych wrażeń. Tutaj znajduje się Bangla Street- szalona i rozbawiona miniatura slynnej Khao San w Bangkoku. Przygotuj się na szok kulturowy (zwłaszcza jeśli przyleciałeś z uduchowionych Indii)- a czasem brak kultury (niestety w wykonaniu pijanych Europejczyków). Rockowe bary, kluby go-go, disco i pingpong show- dla każdego coś miłego :) A do wstąpienia w czeluście tych przybytków ziemskich uciech zachęcają skąpo odziane panie o zbyt ładnej twarzy lub podejrzanie niskim głosie. To tzw. ladyboy- typowo tajskie zjawisko, transwestyci, którzy przeszli pełną przemianę (i niekiedy są aż zbyt pięknymi kobietami) lub tylko częściową (męskie cechy jak zarost czy niski glos pozostały). Ale każdy z nich- niezależnie od tego jak bardzo przypomina już kobietę- chce nią być. Krzykliwe makijaże, wyszukane suknie, dziewczęce gesty i pozy- ladyboys są nawet sympatyczni, a na pewno intrygujący.
Na pingpong show się nie wybrałam- po przeczytaniu, co to takiego, potrzebuję chyba towarzystwa i mocnego alkoholu, żeby to obejrzeć ;). Na scenie wykonywane są różne sztuczki- strzelanie lotkami do balonów, rozgniatanie skorupki jajka, palenie papierosa- a to wszystko bez użycia rąk czy ust....hmmm... zgadnijcie, która część ciała kobiety potrafi "wypluć" małego żółwika (to też jest w programie)? Obrzydliwe? To jest Tajlandia- tu wszystko może się zdarzyć ;)
PLAŻE
Phuket kusi pięknymi, różnorodnymi plażami. Warto wypożyczyć skuterek i znaleźć swoją ulubioną. Ja odwiedziłam cztery:
Patong Beach- nie należy do najładniejszych. Dużo łódek i skuterów wodnych, ograniczona przestrzeń do plywania. Tłoczno i hałaśliwie, ale też świetnie rozwinięta infrastruktura - bary, kafejki, restauracje, masaż. Wzdłuż plaży deptak i ulica.
Karon Beach- świetna na spacery, bardzo długa, przyjemna plaża. Brak kafejek bezpośrednio przy niej, trzeba przejść na drugą stronę jezdni. Można się schować w cieniu palm. Otwarta przestrzeń do pływania i bajeczny zachód słońca.
Laem Singh Beach- 15 min na północ od Patong, 400 baht za tuk-tuka. Malutka, zaciszna plaża, miła odmiana po imprezowym Patongu. W barze smaczne i niedrogie jedzenie. Prysznic i toaleta- nie zawsze się zdarza.
Nai Harn Beach- jedna z moich ulubionych, plaża na południu wyspy, ok 20 min jazdy z Patong. Urocza, niezbyt zatłoczona, warto dojść aż do skał na końcu. Restauracyjki przy uliczce kawałek dalej. Również wspaniały zachód słońca.
MUAI THAI
Na Phuket spotkałam się z Kikki- moją zaprzyjaźnioną Niemką, która namówiła mnie na pierwszy w życiu trening muai thai (tajskiego boksu). Wypożyczyłam skuter (świetna zabawa swoją drogą) i pojechałam do Chalong, gdzie trafiłam na Soi Tai-iad Street- "zdrową ulicę". Same siłownie, kluby fitness, zdrowa żywność- raj dla sportowców. Wszyscy biegają, niektórzy ciągnąc za sobą opony! W życiu nie widziałam takiego zagęszczenia "sześciopaków" na metr kwadratowy :). Wyobrażacie sobie, że są ludzie, którzy przylatują do Tajlandii na wakacje i przez miesiąc nie widzą plaży, bo trenują boks? Spotkałam takich wariatów ;) Wybór jest ogromny- słynny Tiger Muai Thai (fitness + kilka sztuk walki), Unit 27 (crossfit). Ja trafiłam do Dragon Muai Thai- może nie najczystsza podłoga, ale super atmosfera. Zupełnie inaczej się trenuje w grupie- pierwszy raz zrobiłam 100 pompek i tyleż brzuszków! Intensywne dwie godziny rano, potem pyszne zdrowe śniadanie, czas na relaks i lunch, kolejny trening popołudniu. Kikki funkcjonowała tak już trzeci tydzień (przeplatając boks z yogą i innymi zajęciami), ja mogłam tylko zasmakować tej euforii. Świetna sprawa! Polecam :)
Phuket praktycznie
Dojazd z lotniska do Patong- minibus 180 baht, kursują non stop, dopóki są pasażerowie.
Z powrotem- 200 baht, bilety do nabycia w agencjach, bus odbiera z hotelu
Trening muai thai- Dragon- jedna sesja 300 baht, dwie- rano i popołudniu 500.
Tiger- karnet na cały dzień, wybierasz ile chcesz i jakie zajęcia- 700 baht
Wypożyczenie skutera- od 150 baht/dzień, paszport jako depozyt
Nocleg- łóżko w dormie 200 baht, pokój dwuosobowy ok 650 baht
Na pingpong show się nie wybrałam- po przeczytaniu, co to takiego, potrzebuję chyba towarzystwa i mocnego alkoholu, żeby to obejrzeć ;). Na scenie wykonywane są różne sztuczki- strzelanie lotkami do balonów, rozgniatanie skorupki jajka, palenie papierosa- a to wszystko bez użycia rąk czy ust....hmmm... zgadnijcie, która część ciała kobiety potrafi "wypluć" małego żółwika (to też jest w programie)? Obrzydliwe? To jest Tajlandia- tu wszystko może się zdarzyć ;)
PLAŻE
Phuket kusi pięknymi, różnorodnymi plażami. Warto wypożyczyć skuterek i znaleźć swoją ulubioną. Ja odwiedziłam cztery:
Patong Beach- nie należy do najładniejszych. Dużo łódek i skuterów wodnych, ograniczona przestrzeń do plywania. Tłoczno i hałaśliwie, ale też świetnie rozwinięta infrastruktura - bary, kafejki, restauracje, masaż. Wzdłuż plaży deptak i ulica.
Karon Beach- świetna na spacery, bardzo długa, przyjemna plaża. Brak kafejek bezpośrednio przy niej, trzeba przejść na drugą stronę jezdni. Można się schować w cieniu palm. Otwarta przestrzeń do pływania i bajeczny zachód słońca.
Laem Singh Beach- 15 min na północ od Patong, 400 baht za tuk-tuka. Malutka, zaciszna plaża, miła odmiana po imprezowym Patongu. W barze smaczne i niedrogie jedzenie. Prysznic i toaleta- nie zawsze się zdarza.
Nai Harn Beach- jedna z moich ulubionych, plaża na południu wyspy, ok 20 min jazdy z Patong. Urocza, niezbyt zatłoczona, warto dojść aż do skał na końcu. Restauracyjki przy uliczce kawałek dalej. Również wspaniały zachód słońca.
WYCIECZKI
Phuket to baza wypadowa na okoliczne wyspy, a setki agencji zabiorą Cię, gdzie tylko chcesz - wyspa Jamesa Bonda, Maya Bay, Koh Lanta. Ja odwiedziłam Similan Islands i Koh Phi Phi.
Similany to dziewięć wysp będących parkiem narodowym oddalonym ok 70 km od lądu. Wejść można tylko na dwie z nich (numer 4 i 8) i większość turystów nocuje na mniejszej, ale ciekawszej wyspie czwartej z rozbudowaną bazą noclegową (domki i namioty). Wyspa ósma- mimo iż większa- to po prostu jedna plaża, malownicze formy skalne i pole namiotowe z restauracją. Warto właśnie tam zostać na noc, bo kiedy już wszystkie chińskie i rosyjskie grupy odpłyną- masz wyspę tylko dla siebie. Przepięknie!
Jak to załatwić? Musisz znaleźć wycieczkę na Similany i oświadczyć im, że chcesz nocować na wyspie ósmej (nawet jeśli będą twierdzić, że to niemożliwe). Upewnij się, że masz gdzie spać! Pani z mojej agencji nie umiała zorganizować noclegów, musiałam tam zadzwonić osobiście, by uzyskać potwierdzenie, że namiot będzie czekał. A i tak na miejscu przeżyłam chwile grozy, kiedy nie mogli odszukać rezerwacji. W końcu się udało! Wyprawa na Similany to dość kosztowne przedsięwzięcie. Ceny:
3000 baht - wycieczka (dojazd na wyspy, śniadanie, lunch, snorkeling, przewodnik)
570 baht- namiot
580 baht- całodzienne wyżywienie na wyspie (3 posiłki)
Łącznie 3 dni na Similan Islands- 4500 baht (115 euro)
Na Phuket spotkałam się z Kikki- moją zaprzyjaźnioną Niemką, która namówiła mnie na pierwszy w życiu trening muai thai (tajskiego boksu). Wypożyczyłam skuter (świetna zabawa swoją drogą) i pojechałam do Chalong, gdzie trafiłam na Soi Tai-iad Street- "zdrową ulicę". Same siłownie, kluby fitness, zdrowa żywność- raj dla sportowców. Wszyscy biegają, niektórzy ciągnąc za sobą opony! W życiu nie widziałam takiego zagęszczenia "sześciopaków" na metr kwadratowy :). Wyobrażacie sobie, że są ludzie, którzy przylatują do Tajlandii na wakacje i przez miesiąc nie widzą plaży, bo trenują boks? Spotkałam takich wariatów ;) Wybór jest ogromny- słynny Tiger Muai Thai (fitness + kilka sztuk walki), Unit 27 (crossfit). Ja trafiłam do Dragon Muai Thai- może nie najczystsza podłoga, ale super atmosfera. Zupełnie inaczej się trenuje w grupie- pierwszy raz zrobiłam 100 pompek i tyleż brzuszków! Intensywne dwie godziny rano, potem pyszne zdrowe śniadanie, czas na relaks i lunch, kolejny trening popołudniu. Kikki funkcjonowała tak już trzeci tydzień (przeplatając boks z yogą i innymi zajęciami), ja mogłam tylko zasmakować tej euforii. Świetna sprawa! Polecam :)
Po treningu obowiązkowy masaż
Phuket praktycznie
Dojazd z lotniska do Patong- minibus 180 baht, kursują non stop, dopóki są pasażerowie.
Z powrotem- 200 baht, bilety do nabycia w agencjach, bus odbiera z hotelu
Trening muai thai- Dragon- jedna sesja 300 baht, dwie- rano i popołudniu 500.
Tiger- karnet na cały dzień, wybierasz ile chcesz i jakie zajęcia- 700 baht
Wypożyczenie skutera- od 150 baht/dzień, paszport jako depozyt
Nocleg- łóżko w dormie 200 baht, pokój dwuosobowy ok 650 baht
Comments
Post a Comment