Odpocząć w cieniu cudu.... Taj Mahal


Wiecie jak to jest z tymi cudami świata... Spodziewasz sie czegoś niezwykłego, zapierającego dech w piersiach i powodującego opad szczęki do kolan- a tymczasem dostajesz Terakotową Armię obleganą przez turystów czy egipskie piramidy z naganiaczami, przewodnikami i sprzedawcami pamiątek...

Nie przeczę, że te miejsca z pewnością kryją wspaniałą historię i są piękne, gdyby zwiedzać je w samotności, ciszy i skupieniu (tak jak nam udało się odkryć Chiński Mur- szczegóły tutaj). Ale dziś to niemożliwe- świat ruszył w podróż i każdy na własne oczy chce zobaczyć najsłynniejsze zabytki i dzieła kultury. Być w Peru i nie zobaczyć Machu Picchu? Niepojęte! My też ulegliśmy. Do wizyty w Taj Mahal- symbolu Indii i jednej z najbardziej rozpoznawalnych budowli świata- podchodziłam sceptycznie, zwłaszcza po rozczarowaniu Armią z Terakoty. A tymczasem... niespodzianka! To jest naprawdę cud!

Owszem, przychodzą tłumy. Owszem, musisz odstać swoje w kolejce i przejść irytującą drobiazgową kontrolę (na teren parku nie można wnieść m.in. statywów do aparatu, jedzenia, flag, zapałek, markerów- chociaż M. udało się przemycić flamaster w kieszeni). Organizacja zerowa- osobne bramki dla kobiet i mężczyzn, ale skaner plecaków już tylko jeden, wszystko ciągnie się koszmarnie długo. Są szafki na zostawienie niedozwolonych rzeczy, ale w odległości 300 m! Generalnie, przyjechaliśmy do Taj o świcie, żeby obejrzeć wschód słońca...prawie godzina czekania na wejście skutecznie udaremniła nasze zamiary. Zresztą słońce i tak było po złej stronie :)

Wszystkie te negatywne odczucia znikają jednak po przekroczeniu bramy. Jeszcze tylko musisz się opędzić od fotografów oferujących swoje usługi i już możesz podziwiać ten- jak twierdzą niektórzy- najwspanialszy pomnik miłości. Robi wrażenie! I wcale nie jest mały wbrew temu, co głoszą internety. Spędziłam w parku prawie 3 godziny, a i to niewystarczająco. Tam jest masa rzeczy do zrobienia- trzeba pozachwycać się kunsztem i delikatnością wykończenia, pospacerować alejkami, podsłuchać przewodników oprowadzających wycieczki, przycupnąć na ławce, pstryknąć tysiąc fotek sobie i innym i zdrzemnąć się odrobinę. Nie warto się śpieszyć.

Bardzo interesująca jest historia powstania Taj Mahal. Chyba wszyscy znamy wersję "miłosną" tej opowieści- cesarz Szahdżahan, zrozpaczony po śmierci swojej ukochanej żony Mumtaz Mahal, rozkazał wybudować ów piękny grobowiec na jej cześć. Nie wszyscy jednak wiedzą o drugiej, mroczniejszej stronie władcy- po stracie małżonki (która swoją drogą zmarła podczas narodzin ich 14-tego !!! dziecka) cesarz przeszedł na islam, ogłosił dwuletnią żałobę, w całym kraju zakazano wszelkich uroczystości i wymordowano niejedną wioskę, która sprzeciwiła się nakazowi (hinduskie święta są przeważnie związane z tańcem i śpiewami). Budowa Taj pochłonęła fortunę, podczas gdy w Indiach szalał głód i epidemie. Wsie i drogi zapełnione były ciałami ludzi, do mąki dodawano sproszkowane kości zmarłych, szerzył się kanibalizm. Władca, zgodnie z muzułmańskim zwyczajem jałmużny, kazał rozdawać jedzenie ubogim, zakładał przytułki i zmniejszył podatki, ale była to zaledwie kropla w morzu potrzeb. Legenda głosi, że robotnikom uczestniczącym w budowie mauzoleum obcięto kciuki, by nie mogli stworzyć czegoś równie pięknego (słyszę tę historię przy okazji zwiedzania prawie każdego wyjątkowego zabytku, więc już w nią nie wierzę :)
Symbol miłości czy okrucieństwa (a może to jedno i to samo..)- Taj zachwyca. Słynna kopuła w kształcie cebuli- tak charakterystyczna dla stylu islamskiego- otoczona jest czterema minaretami odchylonymi na zewnątrz (by nie zniszczyć budynku w przypadku trzęsienia ziemi). Budulec to biały marmur inkrustowany szlachetnymi kamieniami oraz dekoracjami z marmuru czarnego. Nie znam się niestety na sztuce i architekturze, ale wiem, kiedy dostaję gęsiej skórki. I niech to będzie moja rekomendacja. Warto!

Taj Mahal praktycznie

Bilet wstępu kosztuje 750 rupii (10 euro), w zestawie otrzymamy butelkę wody i okrycia na obuwie- należy je włożyć przed wejściem do głównej krypty. Bilet warto kupić dzień wcześniej w Biurze Turystyki lub w kasach.
Bramy otwierają ok. 6.40 rano, ale tłumy ludzi i słaba organizacja powodują, że do Taj wejdziesz grubo po 7. Nie zabieraj plecaka czy torebki, pójdzie sprawniej.
O ile się nie mylę, wynajęcie przewodnika kosztuje ok 300 rupii. Nie brałam (jak się wyraził nasz kierowca "nie warto, to tylko kupa marmuru, o czym tu opowiadać" :) Jestem jednak pewna, że paru ciekawostek się można dowiedzieć.


Wygodnie usiąść w cieniu Taj Mahal...

Pielgrzymki ludu

Zwiedzanie też jest męczące

Widok z jednej z wielu restauracji w Agrze


Czasem trzeba komuś pstryknąć fotę

Ponoć najlepsze miejsce na zachód słońca...a słońca nie było



Comments

  1. "...What really makes us is beyond grasping. It's way beyond knowing. We give in to love... because it gives us some sense of what is unknowable. Nothing else matters, not at the end."
    Dr. Stephen Fleming "Damage"

    ... a na koniec zostaje Taj Mahal.

    ReplyDelete

Post a Comment