Nie lubię wielkich upałów, tłumów i drożyzny, czyli właściwie wszystkiego, co cię czeka, jeśli wybierasz się na urlop w sezonie. W tym roku jednak nie mieliśmy wyjścia i musieliśmy zmierzyć się z problemem pierwszego świata- wakacjami w sierpniu w megaturystycznej Chorwacji....
I chociaż powyższe czynniki wystąpiły jak najbardziej (gorąco, tłoczno i drogo)- wypoczynek udał się bosko! Bo jak tu nie pokochać krystalicznie czystej wody, beztroskiego spokoju i życzliwości ludzi? Dawno nie miałam takich wyluzowanych wakacji. Oczywiście nie byłabym sobą, gdybym nie spędziła kilku aktywnych dni eksplorując okolice (o jednym z nich piszę poniżej). Ale praktycznie codziennie przyświecał nam ten sam cel- znaleźć przyjemny kawałek morza do pływania i dobrą restauracyjkę na wieczór.
Do takich ambitnych i bohaterskich dni zaliczam m.in. nasze zwiedzanie Dubrownika- bo trzeba być naprawdę herosem, by przedsięwziąć cokolwiek, co nie wiąże się z bezpośrednim kontaktem z wodą w prawie 40-stopniowym upale. No, ale przecież perełkę Adriatyku musimy zobaczyć. Odkryliśmy ciekawy i godny polecenia sposób na spędzenie jednego dnia w filmowym King's Landing (fanom "Gry o tron" nie muszę tłumaczyć, reszcie- zalecam obejrzeć;).
Jak zwiedzić Dubrownik (wersja trekkingowo-plażowa)
1. Start na wzgórzu Srd
Dobra opcja dla zmotoryzowanych, po co przepłacać za koszmarnie drogie (nawet 5 euro/godz) parkingi w mieście czy tracić czas na ich szukanie, kiedy można wjechać wąziutką ścieżką na szczyt wzgórza Srd (swoją drogą, ciekawi mnie, jak wypowiadacie nazwę tego miejsca:))) i zostawić tam auto za free?
Dodatkowym plusem tej sytuacji jest niepowtarzalny widok na Stare Miasto i sąsiednie wyspy. Na szczycie znajduje się też dobra restauracja (o tym za chwilę) i małe Muzeum Wojny w budynku dawnej twierdzy (wstęp 30 kun). To właśnie stąd Dubrownik został ostrzelany przez Czarnogórców w czasie wojny domowej. W 1991 r. podczas ataków twierdza została poważnie uszkodzona, a jej znaczna część spalona. Ślady po pociskach wciąż robią wrażenie...
2. Kolejka albo wędrówka
Auto zaparkowane, widoczki sfotografowane, ruszamy do miasta. Opcje są dwie- można skorzystać z kolejki linowej (4 minuty- 150 kun w dwie strony) lub zejść zygzakowatym szlakiem, który prezentuje Drogę Krzyżową z kamiennymi tablicami na każdej stacji. Marsz do rogatek miasta w totalnym skwarze (zapomniałam wspomnieć, że na wzgórzu byliśmy dopiero koło południa, nie jesteśmy aż tak ambitni by zrywać się o świcie;) zajmuje jakieś 40 minut. Potem jeszcze schodami po wąskich uliczkach i po mniej więcej godzinie docieramy do Vrata od Pila- głównej bramy Starego Miasta.
3. Spacer po mieście- podejście numer jeden
To nawet nie o to chodzi, że było dużo turystów (w Pradze jest więcej;) czy byłam zmęczona wędrówką ze wzgórza... Myślę, że bardziej upał mnie wykończył. Nie byłam w stanie cieszyć się dubrownicką atmosferą. Zrobiliśmy tylko małą rundkę po głównym bulwarze Stradun, zajrzeliśmy do portu, odsapnęliśmy w chłodnym wnętrzu jednego z kościołów i wróciliśmy do Bramy Pila, by przeczekać najgorętsze godziny w pobliskiej restauracji.
4. Pora na lunch!
Dubrownik zaboli wasze portfele, ponoć ceny są tu 30,40% wyższe niż w innych miastach Chorwacji. My wygooglaliśmy nasze miejsce na lunch już wcześniej, by nie przeżyć wielkiego szoku :) Wybraliśmy restaurację "Dubravka 1836" tuż przy bramie, w myśl zasady "pod latarnią najciemniej". Strzał w dziesiątkę! Świetny widok na mury i morze, a za PRZEPYSZNE risotto i makaron z owocami morza + dwa piwa zapłaciliśmy 300 kun (40 euro) co wydało nam się ceną rozsądną. A potem okazało się, że "Dubravka" ma swoją filię także...na Wzgórzu Srd! Na zachód słońca jak znalazł!
5. Zwiedzanie Dubrownika- podejście numer dwa
Smaczny lunch i zimne piwo postawiło nas na nogi, jesteśmy gotowi na dalsze zwiedzanie. Niezaprzeczalnie największą atrakcją Dubrownika są mury miejskie okalające Stari Grad. Atrakcją drogą (bilet wstępu 150 kun) i- jak twierdzą niektórzy- przereklamowaną. Absolutnie się z tym nie zgadzam (tzn. drogo jest, ale tam po prostu trzeba wejść!). Zapakuj butelkę wody, kapelusz i przygotuj się na 2 godziny marszu przeplatanego wspinaczką po schodach i sesjami zdjęciowymi. Tam pocztówkowe krajobrazy same wpadają w kadr! Mocna czerwień dachówek, lazur morza, gdzieniegdzie biel suszącego się prania, kopuły katedr, fontanny- wszystko widać jak na dłoni. Pięknie!!
6. Powrót na ziemię i relaks na plaży
Już wcześniej, spacerując uliczkami, zauważyliśmy małe drzwi w murze. Okazało się, że prowadzą do niewielkiego baru, za którym znaleźliśmy także plażę (a właściwie zejście do wody po skałach). Niemiłosiernie spoceni nie zastanawialiśmy się długo i szybko daliśmy nura w odmęty Adriatyku. Cudowne uczucie- pływać w przejrzystej wodzie, o zachodzącym słońcu, tuż za murami 1300-letniej twierdzy. Zdecydowanie polecam! Dla spragnionych kąpieli- większy, ogrodzony kawałek morza do pływania znajduje się także bliżej portu, widzieliśmy również około 12-metrową skałę, z której co odważniejsza chorwacka młodzież popisywała się skokami do wody.
7. A teraz kolejka!
Zbliża się zachód słońca, chcielibyśmy go obejrzeć ze Wzgórza Srd, poza tym mamy tam auto. Dochodzimy do stacji kolejki linowej, czeka nas jakieś 20 minut w ogonku do wagonika. Wokół kręcą się taksówkarze namawiający do skorzystania z ich usług ("You dont wanna miss sunset, sunset in 10 minutes, I take you there..."). Fajna opcja, niestety nie mogliśmy znaleźć drugiej pary do podzielenia kosztów taxi, ostatecznie pojechaliśmy kolejką. Zdążyliśmy! Wszystko było, jak trzeba- różowe niebo, archipelag wysp, wciąż zimnawe piwo i jakieś 100 innych osób. Ale nikt nie właził w kadr :)
Taki był dla nas Dubrownik. Jeszcze tu wrócę, przynajmniej z dwóch powodów: znaleźć miejscówki związane z "GoT" i zobaczyć miasto nocą.
Jak zwiedzić Dubrownik (wersja trekkingowo-plażowa)
1. Start na wzgórzu Srd
Dobra opcja dla zmotoryzowanych, po co przepłacać za koszmarnie drogie (nawet 5 euro/godz) parkingi w mieście czy tracić czas na ich szukanie, kiedy można wjechać wąziutką ścieżką na szczyt wzgórza Srd (swoją drogą, ciekawi mnie, jak wypowiadacie nazwę tego miejsca:))) i zostawić tam auto za free?
Dodatkowym plusem tej sytuacji jest niepowtarzalny widok na Stare Miasto i sąsiednie wyspy. Na szczycie znajduje się też dobra restauracja (o tym za chwilę) i małe Muzeum Wojny w budynku dawnej twierdzy (wstęp 30 kun). To właśnie stąd Dubrownik został ostrzelany przez Czarnogórców w czasie wojny domowej. W 1991 r. podczas ataków twierdza została poważnie uszkodzona, a jej znaczna część spalona. Ślady po pociskach wciąż robią wrażenie...
2. Kolejka albo wędrówka
Auto zaparkowane, widoczki sfotografowane, ruszamy do miasta. Opcje są dwie- można skorzystać z kolejki linowej (4 minuty- 150 kun w dwie strony) lub zejść zygzakowatym szlakiem, który prezentuje Drogę Krzyżową z kamiennymi tablicami na każdej stacji. Marsz do rogatek miasta w totalnym skwarze (zapomniałam wspomnieć, że na wzgórzu byliśmy dopiero koło południa, nie jesteśmy aż tak ambitni by zrywać się o świcie;) zajmuje jakieś 40 minut. Potem jeszcze schodami po wąskich uliczkach i po mniej więcej godzinie docieramy do Vrata od Pila- głównej bramy Starego Miasta.
3. Spacer po mieście- podejście numer jeden
To nawet nie o to chodzi, że było dużo turystów (w Pradze jest więcej;) czy byłam zmęczona wędrówką ze wzgórza... Myślę, że bardziej upał mnie wykończył. Nie byłam w stanie cieszyć się dubrownicką atmosferą. Zrobiliśmy tylko małą rundkę po głównym bulwarze Stradun, zajrzeliśmy do portu, odsapnęliśmy w chłodnym wnętrzu jednego z kościołów i wróciliśmy do Bramy Pila, by przeczekać najgorętsze godziny w pobliskiej restauracji.
4. Pora na lunch!
Dubrownik zaboli wasze portfele, ponoć ceny są tu 30,40% wyższe niż w innych miastach Chorwacji. My wygooglaliśmy nasze miejsce na lunch już wcześniej, by nie przeżyć wielkiego szoku :) Wybraliśmy restaurację "Dubravka 1836" tuż przy bramie, w myśl zasady "pod latarnią najciemniej". Strzał w dziesiątkę! Świetny widok na mury i morze, a za PRZEPYSZNE risotto i makaron z owocami morza + dwa piwa zapłaciliśmy 300 kun (40 euro) co wydało nam się ceną rozsądną. A potem okazało się, że "Dubravka" ma swoją filię także...na Wzgórzu Srd! Na zachód słońca jak znalazł!
5. Zwiedzanie Dubrownika- podejście numer dwa
Smaczny lunch i zimne piwo postawiło nas na nogi, jesteśmy gotowi na dalsze zwiedzanie. Niezaprzeczalnie największą atrakcją Dubrownika są mury miejskie okalające Stari Grad. Atrakcją drogą (bilet wstępu 150 kun) i- jak twierdzą niektórzy- przereklamowaną. Absolutnie się z tym nie zgadzam (tzn. drogo jest, ale tam po prostu trzeba wejść!). Zapakuj butelkę wody, kapelusz i przygotuj się na 2 godziny marszu przeplatanego wspinaczką po schodach i sesjami zdjęciowymi. Tam pocztówkowe krajobrazy same wpadają w kadr! Mocna czerwień dachówek, lazur morza, gdzieniegdzie biel suszącego się prania, kopuły katedr, fontanny- wszystko widać jak na dłoni. Pięknie!!
6. Powrót na ziemię i relaks na plaży
Już wcześniej, spacerując uliczkami, zauważyliśmy małe drzwi w murze. Okazało się, że prowadzą do niewielkiego baru, za którym znaleźliśmy także plażę (a właściwie zejście do wody po skałach). Niemiłosiernie spoceni nie zastanawialiśmy się długo i szybko daliśmy nura w odmęty Adriatyku. Cudowne uczucie- pływać w przejrzystej wodzie, o zachodzącym słońcu, tuż za murami 1300-letniej twierdzy. Zdecydowanie polecam! Dla spragnionych kąpieli- większy, ogrodzony kawałek morza do pływania znajduje się także bliżej portu, widzieliśmy również około 12-metrową skałę, z której co odważniejsza chorwacka młodzież popisywała się skokami do wody.
7. A teraz kolejka!
Zbliża się zachód słońca, chcielibyśmy go obejrzeć ze Wzgórza Srd, poza tym mamy tam auto. Dochodzimy do stacji kolejki linowej, czeka nas jakieś 20 minut w ogonku do wagonika. Wokół kręcą się taksówkarze namawiający do skorzystania z ich usług ("You dont wanna miss sunset, sunset in 10 minutes, I take you there..."). Fajna opcja, niestety nie mogliśmy znaleźć drugiej pary do podzielenia kosztów taxi, ostatecznie pojechaliśmy kolejką. Zdążyliśmy! Wszystko było, jak trzeba- różowe niebo, archipelag wysp, wciąż zimnawe piwo i jakieś 100 innych osób. Ale nikt nie właził w kadr :)
Taki był dla nas Dubrownik. Jeszcze tu wrócę, przynajmniej z dwóch powodów: znaleźć miejscówki związane z "GoT" i zobaczyć miasto nocą.
Bardzo wąski dojazd na wzgórze Srd- jak tu się ominąć?
Widok na miasto
Niepozorny początek szlaku na wzgórze Srd
Schody, wszędzie schody...
Wejście na mury miasta
Miasto dla fanów "Gry o tron"
Jedna z głównych ulic miasta, Stradun
W porcie
Widok z murów
Maszerujemy!
Popularne kajaki o zachodzie słońca
Ponad dwugodzinny spacer murami
"Shame! Shame!"- tą "drogą wstydu" szła Cersei
Turystów co niemiara
Znaleźliśmy "plażę"!
Orzeźwiająca kąpiel po dłuuugim zwiedzaniu
Zachód słońca na wzgórzu Srd
Comments
Post a Comment