Szwajcarskie wędrówki. Rigi Kulm



Lubię wędrówki. M. powtarza, że mam chyba jakieś unfinished business with mountains, bo ciągle tylko góry i góry. No, ale co zrobić, gdy tutaj szczyty są na wyciągnięcie ręki? I właściwie wszędzie jest pocztówkowo pięknie. Co powiecie na grilla w takich okolicznościach przyrody?

Gdzie?
Rigi Kulm- mierzący 1797 m n.p.m. szczyt Alp Zachodnich w kantonie Schwyz położony nad Jeziorem Czterech Kantonów (Luzern, Uri, Schwyz i Unterwalden).

Z kim?
Na weekend majowy wpadła siostra, do ekipy wędrującej dołączył też Juan z Jessicą- sympatyczna para poznana w trakcie niedawnej wycieczki rowerowej. Idziemy w piątkę. 

Jak?
Zdobyć szczyt można z kilku stron, my dojeżdżamy autkiem do stacji kolejki linowej Seebodenalp (lepiej być wcześniej, parking szybko się zapełnia, cena 5 chf za cały dzień). Stamtąd dwie godziny spokojnego marszu pod górę do Rigi Staffel i potem jeszcze niecała godzinka na szczyt Rigi Kulm. Łatwa, przyjemna wędrówka.
Ale nie wszyscy muszą lubić chodzić :) Dla mniej mobilnych/ciut bardziej leniwych/ mam dobrą wiadomość- na czubek góry dojedziecie kolejką zębatą (czyli taką z dodatkową szyną, umieszczoną pośrodku toru. Dzięki temu rozwiązaniu pociąg może pokonywać trasę o dużych nachyleniach). Linia Vitznau-Rigi Bahn to pierwsza kolej zębata w Europie, zbudowana w 1873 r. przez inżyniera Niklausa Riggenbacha.
Kolejka porusza się z prędkością 30 km/h, a stacje początkowe to właśnie Vitznau lub Arth-Goldau.
I chyba to czyni Mount Rigi górą bardziej "rodzinną"- nie ma najmniejszego problemu wjechać tam z wózkiem czy... babcią. Podczas naszego pobytu na szczycie przeżywaliśmy także zmasowany atak azjatyckich turystów... no, ale na to już nie ma rady. Niedziela była :) Dobrze, że chociaż szlaki puste.
Na Rigi Kulm (której nazwa notabene pochodzi od łacińskiego regina montium, "Królowa gór") znajduje się 96-metrowy nadajnik telewizyjny ze stacją meteorologiczną. Oraz bazaltowy kamień ze świętej góry Emei Shan w Chinach. To symbol współpracy i "siostrzanej przyjaźni" między dwoma szczytami. Może stąd tyle Chińczyków....
Warto jeszcze wspomnieć o szlaku Marka Twaina (z Weggis do Rigi Kulm)- słynny autor "Tomka Sawyera" wspiął się na Rigi w 1878 r. opisując to doświadczenie w jednym z rozdziałów książki "A Tramp Abroad". 

Aby nie wracać tym samym szlakiem, zdecydowalismy się nadłożyć parę kilometrów i pomaszerować okrężną drogą- kierunek Chanzeli (wszędzie oznaczenia, nie można się zgubić). Szukamy miejsca na niedzielny lunch- pierwotnie zamierzaliśmy rozpalić grilla gdzieś niedaleko szczytu, ale mroźny wiatr szybko przegonił nas w niższe partie (tyle lat doświadczenia, a nie wzięłyśmy dodatkowej kurtki, sugerując się boskim słoneczkiem w dolinach...). 
Na mapie zaznaczono miejsce ogniskowe, niestety okazało się zajęte. Rozsiadamy się więc na polanie parę metrów dalej. I urządzamy grilla z najpiękniejszym chyba widokiem. Zasłużona nagroda!

A wracając do Seebodenalp trafiamy na malutkie schronisko Alpwirtschaft Rab, gdzie odbywa się świętowanie zakończenia sezonu zimowego. Ludowe przyśpiewki, lokalne piwo... miły akcent na podsumowanie dnia :)




















Comments