Wrocław totalnie subiektywnie


Może to lokalny patriotyzm (bo mieszkam niedaleko i tu studiowałam), ale- moim zdaniem- Wrocław należy do jednych z najciekawszych miast Europy (a w Polsce tylko Kraków mu dorównuje). Wciąż jestem na etapie odkrywania smaczków stolicy Dolnego Śląska- tyle się tu dzieje i tyle miejsc warto odwiedzić!

Ponieważ niedawno miałam przyjemność spędzić trochę więcej czasu we Wrocławiu- przedstawiam krótką listę MOICH ulubionych wrocławskich zakątków:


ZWIEDZAMY

1. Rynek- "Muszę więcej korzystać z Rynku"- powtarza moja mieszkająca we Wrocławiu siostra. I ma rację. Lubię tu przychodzić. W lecie pełno ogródków piwnych, teraz świąteczny jarmark, na którym wysupłujemy z portfela drobne na grzańca i oscypki. Rynek jest jednym z większych dawnych placów targowych, pośrodku stoi Ratusz, a otaczają go kamienice ufundowane przez wrocławskich patrycjuszy. Tutaj też rozpoczyna się nasz free walking tour- ponad dwugodzinny spacer z przewodnikiem-wolontariuszem, który opowiada o historii i ciekawostkach miasta (po angielsku).

2. Ostrów Tumski- najstarsza zabytkowa część miasta. Tutaj kończy się free walking tour. Przechodzimy przez Most Tumski, ten z kłódkami zakochanych par i  wdrapujemy się na wieżę Katedry pw Jana Chrzciciela. Dawniej Ostrów był wyspą na której założono pierwszy gród Piastów. Niezwykle przyjemny, choć zatłoczony zakątek.

3. Pergola- w lecie fontanna (jedna z największych i najbardziej widowiskowych w Polsce), w zimie lodowisko. Tuż obok Hala Stulecia, Zoo, Ogród Japoński i Park Szczytnicki. Świetne miejsce na chwilę relaksu. 


NA PIWO

1. Browar Stu Mostów- może nie w samym centrum, ale warto tu wpaść na pyszne piwo rzemieślnicze. Mnie spodobał się także wystrój- pub znajduje się w środku browaru, więc proces warzenia możemy obserwować z antresoli, delektując się ipą czy ale. 

2. Szynkarnia- przytulny, trochę "babciny" pub w imprezowym zaułku na Św. Antoniego. Polecam piwo z herbatą- brzmi dziwnie, ale smakuje wybornie!

3. Lamus- dla mnie kultowy bar pod nasypem kolejowym na ul. Bogusławskiego. Mroczne wnętrze, ciężka muza, kominek w zimie, stali bywalcy. Piwo jak najbardziej lokalne. Spędziłam tu kiedyś interesujący wieczór, który zaowocował wyjazdem do Irlandii- może stąd ten sentyment :)

4. Ale Browar!- tłoczna i wibrująca energią piwiarnia z kilkunastoma kranami złotego trunku. Ciekawostką jest fakt, że do dobrego piwka możesz zamówić jedzenie z pobliskiego bistro "Osiem Misek". W drugą stronę też działa- z kuflem browaru spokojnie wejdziesz do restauracji. Taka umowa :)


ZJEMY COŚ?

1. Bazylia- studencka jadłodajnia przy Polibudzie. Niezły wybór polskich przysmaków na wagę (2,59 zł/100g)- taki trochę lepszy bar mleczny i fajne miejsce dla obcokrajowców, którzy chcą spróbować kilku dań na raz.

2. Setka- "bar jak za komuny" i wszystkie typowo polskie potrawy w jednym miejscu. W ostatni wieczór we Wrocku- po obfitym obiedzie w gruzińskiej restauracji- nie sądziłam, że wciśniemy w siebie coś jeszcze... Ale noc była młoda, wyszliśmy na koncert, trafiliśmy na znajomych, a oni zabrali nas właśnie do "Setki"- zaszaleliśmy!- pierogi, placek po węgiersku, galareta, tatar i wódka. Na golonkę i pyry z gzikiem naprawdę nie było już miejsca...

3. Kres- to trochę smutne czy wręcz skandal, że na wrocławskim Rynku nie ma knajpy, która serwowałaby smaczne jedzenie w przyzwoitej cenie (nie mówię o fast foodach czy wegetariańskich). Dlatego każda perełka- jak ukraińska restauracja "Kres"- cieszy oko i podniebienie. Wystarczy przejść uliczkę dalej od Rynku na ul. Ofiar Oświęcimskich. Idealna miejscówka na rodzinny obiad czy piwo ze znajomymi (bo też mają dobre). I niedrogo! Lubię bardzo!


GDZIE WYJŚĆ WIECZOREM?

1. Vertigo- klub jazzowy na Oławskiej, właściwie codziennie grany jest tu jakiś koncert. Zachowany klimat lat 20', zamiast menu rozkładana gazeta, nawet mini parkiet do tańca się znajdzie. Bluesowo- soulowe brzmienia i kameralna atmosfera, jeszcze nie wyszłam stamtąd rozczarowana. 

2. Tawerna Pod Kilem- o copiątkowym graniu w "Tawernie" dowiedziałam się od Aleksa- lidera zespołu szantowego i folkowego. Od kilku lat grupa zapalonych gitarzystów, przyjaciół, krewnych i znajomych spotyka się w piwnicy klubu, by wspólnie pośpiewać szanty, piosenkę turystyczną i poezję śpiewaną. Klimat jak za dawnych lat (dosłownie- palarnia znajduje się zaraz obok, drzwi otwarte, więc po muzycznej sesji wracam do domu przesiąknięta dymem). Ale warto :)

3. Stara Piwnica- dawniej pub "Od zmierzchu do świtu", gdzie kończyły się wszystkie imprezy (bo jako jedyni zamykali dopiero o 6 rano). Teraz- muzyczna różnorodność... Ostatnio trafiłam tam na konkurs swinga- pary z całej Europy rywalizowały na parkiecie do muzyki na żywo (zakochałam się w tym tańcu). 


TROCHĘ SPORTU

1. HES Crossfit Wrocław- ponoć największy box w Polsce, a na pewno najbardziej sympatyczny. Box to nazwa siłowni, gdzie miłośnicy crossfitu szlifują swoje i tak niesamowite umiejętności. Byłam, widziałam, wygląda jak magia :) Moja siostra tam pracuje i w niedzielę rano wybrałyśmy się spalić świąteczne kalorie. Myślałam, że sobie po prostu pobiegam, ale okazało się, że to trening grupowy. Najpierw losowaliśmy pary, zadaniem każdej z nich było ukończenie ćwiczenia (5 km na wiosłach i 300 burpee, czyli "padnij-powstań") w 21 minut. Trzeba było zobaczyć minę chłopaka, który wylosował mnie :) Oczywiście wylądowaliśmy na ostatnim miejscu, ale zabawa była przednia. No i fajnie przesunąć granicę- nigdy wcześniej nie zrobiłam 93 burpees'ów. 


A przed czym mogę ostrzec?

Nie nocujcie w hostelu "Absynt" (głośno, niewygodnie i wcale nietanio), nie wrzucajcie monet do biletomatów na przystankach (to scam- maszyna zżera kasę, a biletu nie wydaje), nie pijcie śliwowicy po grzańcu (ciężko będzie się podnieść kolejnego dnia)....
A poza tym Wrocław jest cool!!!


 Widok z katedry na Ostrowie Tumskim

 Widok na Ostrów Tumski

Świąteczny Rynek

 Pomnik Anonimowego Przechodnia

Turystka na Ostrowie

 Most Tumski i "zakochane kłódki"

 Jazzowo w Vertigo

Szanty w Tawernie

 Menu "Setki"

Zagryzka do piwa

Tatar- nowe ulubione Miguela :)

Trening w Leśnicy

Niedzielne wiosłowanie

Zwiedzamy jarmark

Comments