Szwajcaria to góry! Trekking Alp Flix.


"Kto to widział, żeby w sobotę wstawać wcześniej niż w tygodniu..."- marudzi zaspany Miguel, wkładając trapery. Tak już jest kiedy Polka kochająca góry i wędrówki spotka się z Hiszpanem lubiącym imprezy do białego rana i święcie przekonanym o wyższości leniwego poranka przed TV nad budzeniem się skoro świt, by wdrapywać się na jakieś szczyty :)

Na szczęście podział mamy prosty- ja odpowiadam za wszelkie atrakcje outdoorowe, Miguel za życie towarzyskie. A kiedy trafia się okazja połączenia tych dwóch dziedzin, grzechem byłoby nie skorzystać. W sobotę wraz z międzynarodową grupą z Meetup wybraliśmy się w Alpy Szwajcarskie (kanton Gryzonia, rejon jeziora Marmorera). 


Opis trasy (nieprofesjonalny, bo z masą didaskaliów*)
* czyli dodatkowych informacji, które może uznacie za zbędne, ale taki już mam dziś nastrój...

Ruszamy wcześnie rano, bo dojazd w tamte rejony zajmuje dwie godziny samochodem. Dzień wcześniej byliśmy zaproszeni na kolację do Agnes i Williego (to ten sam Kolumbijczyk, który paradował w kilcie na Oktoberfest, ma przeuroczą meksykańsko- szwajcarską żonę i dwójkę najgrzeczniejszych dzieci pod słońcem, Miguel się śmieje, że półroczny Matteo, gdy jest głodny, podnosi rączkę do góry i zgłasza "Czy mógłbym się napić trochę mleka?"). Zajadając pyszne fondue serowe (prawdziwa powitalna uczta!) szkoliłam mój hiszpański z pięcioletnią Seleną. W końcu trzeba było się zbierać, powrót do domu to jeszcze pół godziny motorem, maluchy usnęły, rodzicom już kleiły się oczy, a ja widziałam zazdrość w oczach M. że nikt im nie każe wstawać jutro o szóstej rano. Ciężkie jest życie bez dzieci :)

Ekipa z Meetup spotyka się na dworcu i w góry jadą pociągiem i autobusem. My- szczęściarze!- pakujemy się do auta z Georgim, Bułgarem który ogłosił, że też się wybiera na trekking i ma wolne miejsca. Po drodze zgarniamy jeszcze Milicę- dziewczynę z Macedonii, która porzuciła słoneczną Kalifornię i wróciła do poprzedniej pracy w Zurychu. Myślałam, że będziemy drzemać w drodze, ale okazuje się, że wszyscy jesteśmy "nowi" w Szwajcarii (ja najbardziej, bo to mój pierwszy tydzień) i jest mnóstwo tematów do poruszenia- kto gdzie pracuje, jakie podatki, jak znaleźć mieszkanie, który operator telefoniczny, słynne szwajcarskie zasady i kto ile już zapłacił mandatów. 

Docieramy do Marmorera Dorf jakieś 15 minut przed przyjazdem autobusu z ekipą. Udaje się znaleźć miejsce do zaparkowania przy małym kościółku (obawialiśmy się, gdzie zostawić auto, bo droga wąska, kręta i zero pobocza). Szczęśliwym trafem parkujemy tuż przy drogowskazie, gdzie rozpoczyna się nasz szlak. Po chwili dochodzi dziewięć osób, międzynarodowa mieszanka, w tym organizator meetupu Patrick...
(Niestety, nie mam pojęcia z którego kraju pochodził, starszy, wyglądający na doświadczonego, piechur, któremu nikt nie był w stanie dotrzymać kroku. Trochę mnie to zdziwiło, po co organizować spotkanie dla grupy, skoro idzie się samemu dobre pół kilometra z przodu. Nie było okazji do rozmowy. A pod koniec treku Patrick wręcz zniknął i ominęła go cała część towarzyska). 

W grupie mamy też Czecha, Hiszpankę, Brytyjczyków, Niemca, Słowaczkę i Ukraińca. Pogoda jest niesamowita, czyste niebo i doskonała przejrzystość. 

Sam trekking absolutnie niewymagający. Zaczynamy z pułapu 1700 m, a najwyższy punkt osiągnięty podczas marszu to niecałe 2100 m. Właściwie pniemy się pod górę tylko na początku, potem wędrujemy pięknym płaskowyżem Alp Flix. Grupa się rozciągnęła, ambitny Patrick zniknął za horyzontem, mamy kilku zapalonych fotografów, którzy co chwilę przystają w poszukiwaniu idealnego ujęcia, sympatyczna  i lekko pulchna Słowaczka Maria ociera pot z czoła, ja rozmawiam po polsku z Leonem ze Lwowa, kilka kroków przede mną słyszę opowieści Miguela ("...poznaliśmy się w Mongolii..."). 

Po mniej więcej dwóch godzinach docieramy do schroniska Tigias, gdzie zatrzymujemy się na kawę/ piwko na tarasie. Przed nami niezwykła panorama Alp. Relaksujemy się w słońcu, a M. opowiada o swojej niefortunnej (czy raczej fortunnej, bo nie zginął) przygodzie w Dolomitach. Jego rodzina niewiele wie o wypadku- nie chciał ich martwić- ale na wszelki wypadek wyraziła swoją dezaprobatę dla naszych górskich wędrówek ("my nie należymy do gór"- miała powiedzieć ciocia Carmen, która niezmiennie lajkuje wszystkie zdjęcia, na których M. stoi twardo na ziemi, najlepiej z piwem i przy barbecue :)))

Po kawie i lunchu maszerujemy sobie spokojnym tempem dalej. Jednymi z bardziej urokliwych punktów trasy są malownicze jeziorka Lais da Flix, a przy nich ławeczki, stoły i przygotowane miejsca na grilla. Ciekawe czy w Szwajcarii można rozbić namiot na dziko? Pewnie nie, a szkoda, bo to miejsce wydaje się wymarzone. 

Zaraz za jeziorkami gubimy Patricka- znacznie przyspieszył kroku i- jak się okazało później- obrał dłuższą trasę (a raczej on dokończył szlak wg ustalonego planu, my skręciliśmy ciut za wcześnie i wyszliśmy z lasu na przystanek autobusowy w Tinizong, zamiast w Savognin). 

Mój pierwszy trekking w Szwajcarii okazał się bardzo przyjemny. Co z tego, że goniło nas stado krów, którym najwyraźniej weszliśmy w paradę- trzeba było się ratować ucieczką i skokiem przez płot. Usatysfakcjonowani- po długim i mozolnym zejściu- udaliśmy się na browara do wioski w dolinie. Nic tak nie smakuje po wędrówce w upalny dzień jak kufelek zimnego piwa. Wkrótce ekipa odjechała, kierowca Georgi zjawił się po nas autem (do którego wcześniej dotarł autobusem- nasza trasa to nie pętelka niestety). Byłam w domu około 20-stej, zmęczona, z obolałymi stopami (ach, te nowe trapery), ale mega-zadowolona :)


Trasa (ok. 16 km, niecałe 6 godzin wliczając dwa dłuższe postoje)

Marmorera Dorf- Salategnas- Tigias- Tgalucas- Lais da Flix- Alp digl Plaz- Plaz Beischen- Tinizong

Dokładny opis trasy i mapę znajdziecie tutaj


Pierwszy odpoczynek

 Widok na jezioro Marmorera

 Górskie strumienie

Drogowskazy

 Dawno nie widziałam ośnieżonych gór

 Przerwa na kawę/piwo z widokiem

Folklor na szlaku

Narzekał, a teraz mu się podoba :)

 Jeziorka Lais da Flix

Ciekawy kemping, noclegi w jurtach

 Wielka ucieczka i skok przez płot

Meetup czesko- słowacko- bułgarsko- hiszpańsko- angielsko- polsko- macedońsko-niemiecko- ukraiński

Comments