Kultowe Miami


To nie będzie długa relacja, bo jestem na wakacjach i odpoczywam od internetu i wszelkich zobowiązań. Ale przecież muszę napisać choć parę słów o kultowym mieście, słonecznym stanie i najwspanialszym kraju na świecie (jak twierdzą jego mieszkańcy). Stany Zjednoczone, Floryda, Miami- welcome!


Przybywamy!

Wizę do Stanów otrzymałam już dwa lata temu w Irlandii, ale jakoś nie było dotąd okazji z niej skorzystać. Aż do teraz.... W poszukiwaniu tropikalnej destynacji wzrok padł na ciekawą ofertę linii lotniczych Norwegian. Lot bezpośredni Oslo- Miami? Czemu nie!

I już na początku fuks! Dużo się naczytałam o kontroli na lotniskach USA, tych wszystkich pytaniach, przeszukaniach itp. Byłam przekonana, że spędzimy tam wieczność. Dag- jako Norweg- odprawił się bez problemu przy użyciu automatu, ja- Polka z wizą w paszporcie- musiałam odstać swoje w kolejce.... z której mnie po dłuższej chwili wyciągnęli i skierowali do tej samej maszyny :) Kilka kliknięć, fotka, odciski palców i już pędzę do następnego okienka. A tam znów niebywałe szczęście, bo tuż przede mną jakiejś zagubionej matce z dzieckiem otworzyli przejście i weszłam razem z nią! 1.5 godziny czekania zaoszczędzone! Parę pytań od urzędnika (Wakacje? Jak długo?) i jestem w Stanach :)

Miasto

Z czego słynie Miami? Między innymi ze słynnych filmowych plenerów. To tu w latach 80' kręcili kultowy serial "Miami Vice" (nasi "Policjanci z Miami"- nawet oglądałam i lubiłam!), kilka części Jamesa Bonda (w tym "Casino Royal") oraz "Człowieka z blizną" ze świetnym Alem Pacino. Nie dziwię się wyborowi- Miami jest klimatyczne z tym swoim niekiedy wręcz groteskowym przepychem, architekturą art deco i kubańskimi wpływami. Język hiszpański słychać tu wszędzie, tak samo jak wszędzie można zobaczyć rolls royce'a i forda mustanga (nawet z diamentowymi felgami). I chyba jeszcze nigdy nie widziałam tylu kobiet starających się upchnąć swoje zbyt duże krągłości w zbyt obcisłe kreacje :) Na Ocean Drive- głównym deptaku Miami- wszystko jest dozwolone. 

Plaża

Kolorowe budki ratownicze, wzburzony ocean, turyści ze wszystkich stron świata i luksusowe hotele wzdłuż wybrzeża- tak prezentuje się jedna z najbardziej znanych plaż USA. South Beach to kilka kilometrów piaszczystego raju. Mnie jednak pierwszego dnia lekko rozczarowała... gdzie ci wszyscy piękni ludzie z olśniewająco białymi zębami i silikonem wylewającym się z bikini ;)? Chichoczę oczywiście... choć myśląc stereotypowo, w Ameryce wszystko powinno być NAJ :)

Little Havana

Dzielnica zamieszkała przez kubańskich imigrantów. Och, jak ja wyobrażałam sobie to miejsce! Wąskie uliczki, leniwe popołudnia, bogate życie nocne, słynna Calle de Ocho, zapach dymu z cygara w powietrzu, salsa, fiesta i w ogóle havana na całego. Gdzie tam! Może coś się stało, może trafiliśmy tam w złym momencie, a może atmosfera tego miejsca już zanika.... W Little Havana nie było nic interesującego. Wielkie rozczarowanie...

Miasto drugi raz

Klimat Miami odkryliśmy dopiero drugiego dnia, objeżdżając miasto na rowerach. Trasa w Lummus Park wzdłuż plaży, Lincoln District Mall- urocza uliczka tylko dla pieszych pełna sklepów i restauracyjek, dzielnice mieszkalne (zwykłych ludzi i tych obrzydliwie bogatych z super łodziami zaparkowanymi przy rezydencjach), Flamingo Park i ocieniona Meridian Avenue. Tak, po pierwszym niezbyt dobrym wrażeniu, Miami odzyskało swój urok. 


Deptak w Lummus Park obok słynnej Miami Beach

Selfie musi być!

South Beach

Nie wnosimy broni na plażę

Wszystkie kolory lata!

Takie niespodzianki, gdy się zabłądzi w mieście

Ocieniona Meridian Avenue

 Rezydencje w Miami...

... i fajne bryki na ulicach.

Lincoln Road Mall

Kolacja na Espanola Way

Rowerem po Miami

Fajnie się jeździ plażowym deptakiem

Comments

Post a Comment