Cudne Manowce z rzutnika, czyli chwalę się podróżą!



Przyciemnione światła, zasłuchana publiczność, zdjęcia z twoich własnych podróży na dużym ekranie i te wszystkie opowieści z drogi, którymi możesz się podzielić.... to chyba marzenie każdego blogera-globtrotera :) Które czasami może się spełnić! I to podwójnie! 

Wszystko zaczęło się jeszcze w listopadzie, kiedy dostałam maila od Beaty Zygmuntowicz- koordynatorki imprez i instruktorki teatru w Miejskim Domu Kultury w Zgorzelcu- z zapytaniem, czy zechciałabym opowiedzieć o moich przygodach na comiesięcznych "Salonach MDK". Czy chcę? Oczywiście! Zaszczyt! Kilka miesięcy wcześniej poleciłam jej mojego bloga do poczytania... i chyba się spodobał :)

Beatę znam jeszcze z czasów harcerstwa, wszak to właśnie w MDK-u nasza drużyna miała swoją harcówkę, tam organizowaliśmy festiwal "Gitara", pomagaliśmy w WOŚP.... masa wspomnień i sentymentów... występ  tam to jak powrót do miejsca, gdzie być może wszystko się zaczęło (bo wciąż twierdzę, że to właśnie ZHP i szalone przygody w "Malignie" ukształtowały mój charakter i ciekawość).

A teraz przyszło mi oficjalnie zaprezentować zdjęcia i opowieści z podróży szerszemu gronu. Oczywiście nie obyło się bez pomocy starych dobrych znajomych (Olo obrobił fotki, Lenin zmontował filmik, a Grucha stworzył slajdy i krótki reportaż po pokazie- dziękuję bardzo!). A sam wieczór? Fantastyczny! Choć nie ukrywam- trema była... (koleżanka Dż. miała przynieść likier jajeczny dla rozluźnienia, ale zapomniała- trzeba było sobie radzić na trzeźwo). Na szczęście miła atmosfera i super publika pomogły. Nawet dałam swój pierwszy w życiu autograf :) Fajnie było porozmawiać z ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Wysłuchać ich historii. Podzielić się zdobytą wiedzą. Zobaczyć rodzinkę w pierwszym rzędzie. A po pokazie udałam się na świetne urodzinowe przyjęcie- niespodziankę, gdzie.... kolejny raz odtworzyłam prezentację :) To jest tempo!

Takie plakaty wisiały na słupach w Zgorzelcu...

.... a tu na okładce biuletynu miejskiego.

Sala Widowiskowa w MDK i zestresowana prelegentka :)


Skoro mam już przygotowany pokaz zdjęć, dlaczego by nie powtórzyć imprezy w Norwegii? Wymyśliłam sobie, że wrażeniami z mojej azjatycko-australijskiej wyprawy chcę również podzielić się z jakże liczną Polonią w Oslo :)

Stanowiło to większe wyzwanie, bo wszystko trzeba było zorganizować samemu (od miejsca z rzutnikiem i nagłośnieniem po reklamę i przekąski). Ale wspominałam już chyba, że ludzie są cudowni? Madzia załatwiła salę w szkole, moja firma zasponsorowała napoje, talerzyki i słodycze, dziewczyny z pracy upiekły ciasto, koleżanki z drużyny siatkarskiej sprzedawały bilety (bo połączyliśmy wieczór podróżniczy z akcją charytatywną- nie mieliśmy żadnych kosztów, więc 100% wpłat zostało przekazanych na konto chorej Emilki Jasic- zebraliśmy ponad 8000 NOK). Jako support wystąpił Robert z opowieścią o świętej górze Hua Shan w Chinach- on również przeprowadził świetną licytację pamiątek z podróży. A Dominik z polskiego stowarzyszenia LOVE DANCE HELP zadbał o rozgłos i reklamę wydarzenia. Niesamowite, ile rzeczy można zrobić razem :) Publiczność dopisała i śmiało mogę powiedzieć, że odnieśliśmy sukces!
Jeszcze raz dziękuję wszystkim, którzy przybyli. Dziękuję za kwiaty, shoty i tańce. Za cierpliwość. Za pytania. Za atmosferę. Może powtórzymy to za rok?

Organizatorzy pokazu zdjęć w Oslo- Robercik, ja i Dominik


Robert opowiada o Hua Shan

Nie udało by się, gdyby nie wsparcie znajomych...

...i ta cudowna publiczność!


Comments