O tym jak Marcinek przywrócił mi wiarę w ludzkość :)


Czasami jedno zasłyszane przypadkiem zdanie przynosi natchnienie i sprawia, że myślisz: "Ooo, a czemu by o tym nie napisać?". Spacerowałam ostatnio we wrocławskim Zoo (a konkretnie w cudownym, świetnie urządzonym Afrykarium-niesamowity podwodny świat; egzotyczne rybki, żółwie, krokodyle, rekiny, płaszczki, rafa koralowa- no, jak mówi klasyk extra bomba lux torpeda! :)

To fantastyczna atrakcja, nic dziwnego, że kręciła się tam masa zwiedzających, głównie rodzin z dziećmi. Zobaczyłam może 10-letniego chłopca przyklejonego do szyby, który z zapartym tchem oglądał przepływające dostojnie (choć wyglądające w sumie zabawnie) płaszczki. Po chwili rzucił się pędem do następnego akwarium, a za nim dobiegło wołanie jego dziadków "Marcinku, a widziałeś tamte niebieskie rybki?". Rezolutny Marcinek obrócił się i pokazując na swój mały aparat powiedział "Tak, babciu. Uwieczniłem to". Jaki dziesięciolatek tak mówi??? Mega pozytywne! 

I właśnie to dało mi do myślenia. Jestem bardzo wrażliwa na sposób, w jaki ludzie się wysławiają. Ciężko zaakceptować te wszystkie "wziąść", "poszłem", "włanczać". Język polski jest trudny, ale to nasz język, więc wypadałoby go znać i używać poprawnie. Poza tym ile mamy ciekawych słów! Aż żal nie korzystać :) Oczywiście, do tego przydaje się przeczytanie paru książek w życiu- to najlepszy sposób na wzbogacenie słownictwa. Ale ilu Waszych znajomych zerknęło ostatnio w jakąś książkę? Dobrze, że istnieje "Harry Potter", bo znam ludzi, którzy przebrnęli tylko przez to (i- na ich szczęście- super trafili, bo przecież Harry wymiata!). 

Druga sprawa to przekleństwa. Pamiętam jak w dzieciństwie na podwórku nie byłyśmy za bardzo lubiane z siostrą, bo nie przeklinałyśmy :) Oczywiście, zdarzają się sytuacje, kiedy nie można się obejść bez tradycyjnej staropolskiej kurwy, ale mam alergię, kiedy ktoś używa wulgaryzmów zamiast przecinka. To nie jest sexy! Przekleństwa lubię u Sapkowskiego, bo dodają kolorytu i prawdziwości postaciom, ale młoda, ładna dziewczyna bluzgająca inwektywami w zwykłej, codziennej rozmowie po prostu mnie odstrasza. A to takie częste niestety. Chociaż... wiecie, że mam znajomych, którzy nie przeklinają wcale? Potrafią świetnie wyrazić swoją opinię czy barwnie opowiedzieć historię bez brzydkich wyrazów. Bardzo to cenię. Ja święta nie jestem, też czasem potrafię poradzić komuś, by się szybko oddalił jednym prostym niewyszukanym słowem :) A wszyscy moi zagraniczni znajomi znają ulubione "Szlag!", którego nagminnie nadużywam. Pewnie wydaje im się, że to jakaś straszna polska zniewaga, a to w sumie nieszkodliwe powiedzonko.
Kiedyś przeczytałam, że używanie przekleństw przy pisaniu bloga podnosi statystyki. Kurcze, chyba powinnam zacząć rzucać tu mięsem :))). Trafiłam ostatnio na post jednego, dość poczytnego bloggera, który kończył się zdaniem "A jak się komuś tu nie podoba, to wypier..lać". W samym tekście też roiło się od słów na "ch" i "k", z dużą dawką literki "r" w środku (znamienne, jak bardzo niewinne "r" wzmacnia przekaz- angielskie fuck nijak nie oddaje, tego, co można wyrazić zwykłą kurrrrrr...wą :)). Aż mnie głowa rozbolała. Autorowi chyba się wydawało, że będzie bardziej cool i trendy. I prawdopodobnie na niektórych to działa (statystyki!), ale ja chyba jednak wolę ironię i humor wyrażone w inteligentny, nie prostacki sposób.  

Nie wiem, co wyrośnie z Marcinka :) Może w przyszłości będzie kujonem w okularach, nieśmiałym geniuszem czy przebojowym szefem. Na pewno oryginałem. Fajnie mieć tę świadomość, że istnieją dzieciaki jak on- mądre i wrażliwe, pewnie czytające książki i mające wyobraźnię. Jest jeszcze nadzieja dla świata :) Więcej Marcinków!








Comments