Chciałam rutyny, to mam! Codzienność w Oslo


Docierają do mnie wieści z różnych stron świata. Ktoś gdzieś pakuje się na obóz harcerski, ktoś przekracza granicę Nikaragui z Kostaryką, inny żegluje po Mazurach- a ja...? Znalazłam pracę w Oslo i po ponad roku nieskrępowanej włóczęgi znów na chwilę  trafiam w trybiki machiny zwanej "codzienność". Chciałam rutyny- to mam!

Oslo jest fajnym, tętniącym życiem miastem z pięknymi parkami, jeziorami, nadmorskim deptakiem i zabytkami- i na pewno kiedyś to wszystko dokładnie zwiedzę i opiszę- ale na razie tygodnie pędzą jak szalone i po prostu brak czasu! Przyjechałam do Norwegii, żeby pracować i oszczędzać na kolejną wyprawę- póki co wszystko idzie po mojej myśli. I nawet ta rutyna jest jakaś taka.. szalona i wcale nie szara ;) 

Praca

Znalazła mnie po dwóch tygodniach rozsyłania CV i gorączkowego przeszukiwaniu internetu. Mimo, że praktycznie wszyscy mówią tu po angielsku- nie jest łatwo o miejsce pracy, jeśli nie znasz norweskiego. Do mnie szczęśliwie zadzwoniła firma sprzatająca z Oslo i zaprosiła na interview. Przeszłam pomyślnie rekrutację i teraz jestem świeżynką w Maid4You, mam służbowy samochód, dobrą stawkę i dużo pracy. Nie jest łatwo- codziennie wstaję 4.50 rano, pedałuję 20 minut pod górkę do biura, a potem dojeżdżam jeszcze prawie dwie godziny do szpitala, w którym aktualnie sprzątamy (w końcu nauczyłam się prowadzić auto po prawej stronie- robiłam prawko w Irlandii i jeszcze nie miałam okazji spróbować- tylko pierwsze sto metrów jechałam po niewłaściwym pasie, dopiero autobus z naprzeciwka uświadomił mi, że coś jest nie tak :). Wracam do domu 18-19, parę godzin dla siebie i spać. Och, ciężko było przestawić się na taki tryb- ale wiem, po co to robię. Mogę być takim robotem (przez jakiś czas), jeśli tylko przybliży mnie to do upragnionego wyjazdu. Wizja Ameryki Południowej (Azji Centralnej, Afryki..?) dodaje sił. 

Służbowe wdzianka, auto i Svetla- moja partnerka w pracy


Mieszkanie

Mówiłam już, że los się do mnie uśmiecha? Jadąc do Oslo na stopa z Kristiansand poznałam dwóch Norwegów wracających z golfowego weekendu. Porozmawialiśmy o podróżach, wypytali mnie o plany, sprzedałam im parę patentów na backpackerskie wakacje- droga zleciała w mgnieniu oka. Zanim się pożegnaliśmy, jeden z nich oświadczył, że jego syn pod koniec lipca wyjeżdża do Australii i mogę się wprowadzić do jego pokoju :) Yuupi!!! Zamieszkam z norweską rodziną! Może nauka języka pójdzie szybciej!
Pozostawało tylko znaleźć dach nad głową na te brakujące cztery tygodnie. Na początku pomógł mi Baris, którego poznałam w Tajlandii (ale ten świat mały!). Opiekowałam się apartamentem podczas jego wakacyjnej nieobecności. Ambitnie założyłam sobie, że zapłacę jak najmniej za moje norweskie zakwaterowanie (naczytałam się historii o Polakach mieszkających w namiotach- w Norwegii biwakowanie jest legalne 150 m od zabudowań- ma to sens, jeśli posiadasz swoje auto, trochę zaciętości i nie straszny ci deszcz- ale przecież nie będę rozbijać namiotu w centrum Oslo ;). Z odsieczą przybył niezawodny couchsurfing- wysłałam parę maili z zapytaniem o "wypożyczenie kanapy" na dłużej- i tak trafiłam na Denisa, Rosjanina pracującego w koncernie Lukoil. Firma wynajmuje mu mieszkanie, więc nie miał problemu, by odstąpić mi pokój za free (umówiliśmy się, że czasem coś posprzątam czy ugotuję- i tak bym to robiła, więc świetny układ). Rozmawiamy sobie po polsko- rosyjsko- angielsku, a jak nie spodoba mi się w nowym miejscu- zawsze mogę wrócić. Poczciwa słowiańska dusza. 

Rower

Nie wydałam jeszcze ani grosza na komunikację miejską, bo zaraz po przyjeździe do stolicy nabyłam wysłużony wprawdzie, lecz wciąż niezawodny sykkel. Pisałam już, że Norwegia to świetnie przygotowany kraj dla rowerzystów- trzeba tylko przywyknąć do wiecznego "pod górkę" i można śmigać. Mój sprzęt tak mi się podoba, że rozważam powrót na nim do Polski :) A kupiłam go za jedyne 600 NOK (300 zł) przez stronkę finn.no. 
W Oslo można także wypożyczyć rower miejski- stacje z zaparkowanymi wielocipiedami znajdują się wszędzie. Wystarczy kupić abonament (299 NOK na sezon)- otrzymamy kartę, która odblokowuje sprzęt ze stojaka. Rower trzeba zwrócić do stacji max. po 3 godzinach, a potem można wziąć następny. Funkcjonuje aplikacja pokazująca dostępność i lokalizację stacji (bysykkel).


Najlepszy zakup w Oslo



Weekendy

Nie samą pracą żyje człowiek- choć rzadko się zdarza, bym miała wolne dwa dni pod rząd. Chcę zwiedzić jak najwięcej, w miarę możliwości oczywiście. Ostatnio udało się wybrać na wycieczkę w niesamowite miejsce (opiszę w kolejnym poście), w planach jest również tydzień urlopu na dłuższą objazdówkę po fiordach i górach- choć pewnie dopiero bliżej jesieni....
Nie narzekam...ale już marzę o niedzieli, kiedy będę mogła pospać do południa....tylko jak to zrobić, skoro zawsze jest tyle do zobaczenia?


Spacer w porcie









Comments