Jak wracałam z Palermo, czyli dlaczego blondynki nie powinny latać.


Taką mniej więcej miałam minę, kiedy wracałam z lotniska w Palermo. Pamiętacie moją historię z pociągiem w St.Petersburgu? Myślałby kto, że podróże kształcą. Że nabiera się doświadczenia i życiowego sprytu. Że nic nie jest w stanie człowieka zaskoczyć. A jednak! Po roku podróży dalej mogę popełniać błędy jak totalny żółtodziób ;) I robię to niestety...

Ale po kolei... W Palermo zostawałam dwa dni dłużej po rejsie, czekając na lot do Dublina. Załoga wyleciała w poniedziałek, a ja udałam się do kawiarni, skąd miał mnie odebrać Davide- mój host z CS. Davide pracuje na uniwersytecie przy projektach Erasmus- wiecznie zabiegany opiekuje się zagranicznymi studentami. Poznałam jego przyjaciółkę Hilję z Finlandii, spędziłyśmy cały dzień na ploteczkach. Drugiego dnia do naszego wesołego mieszkania zawitało jeszcze dwóch Litwinów, którzy w Palermo kończyli swoje sycylijskie wakacje. Powłóczyliśmy się razem po mieście i razem też poszliśmy na dworzec kupić bilet autobusowy na lotnisko. Trochę byłam zdziwiona, bo będziemy jechać ponad półtorej godziny i bilet też droższy niż ostatnio (11 euro zamiast 6). W tamtą stronę było i krócej i taniej... No nic, myślę, to w końcu Sycylia- wszystko jest możliwe. 

Wstaję w środę rano. Wykończona i zblazowana, bo poprzedni wieczór skończył się na Vucciria- tam, gdzie bawi się całe Palermo. Idę na przystanek i prawie dwie godziny tłukę się na lotnisko. Wchodzę na halę... i znacie to uczucie, kiedy serce podchodzi do gardła i już wiesz, że masz prze..chlapane??? Nie ma Dublina na rozkładzie!! Biegnę do informacji i tam słyszę "Pani leci z Palermo, a to jest przecież Trapani!". Pojechałam do zupełnie innego miasta! Nie wiem, czemu ubzdurałam sobie, że stamtąd wracam... Może zmylili mnie Litwini, którzy z Trapani lecieli do Kowna...też Ryanairem. Jak mogłam nie wiedzieć, że w Palermo są właściwie trzy lotniska?? I moje znajduje się dość blisko centrum, a ja tkwię gdzieś na sycylijskiej prowincji!! 
Panika! W Irlandii wszyscy poumawiani- muszę tam dziś być. Mam godzinę, żeby zdążyć na samolot. Autobus z przesiadką odpada. Gdzie taksówki? Po raz drugi prawie mdleję na wieść o cenie przejazdu- 150 euro. Taniej byłoby kupić nowy bilet, ale to oznacza kilkudniowe opóźnienie. W portfelu "tylko" 95 euro. Staruszka z taxi ciągnie mnie do bankomatu, ale ja wiem, że nic nie wybiorę, bo muszę najpierw zrobić przelew. A internetu nie mam, bo oddałam swój simcard tej Fince. Jak to wytłumaczyć po włosku? Łzy lecą niekontrolowane :) wysupłuję jakieś zaskórniaki i taksówkowa mafia zgadza się mnie zawieźć za 115 euro. Jeden z droższych błędów w podróży :) Kierowcą jest 60-letnia babcia, ale mkniemy autostradą 150 km/h. Ech, piękna ta Sycylia...  Dobrze, że nie miałam bagażu. Zdążyłam :)))

Ps. Chyba muszę poszukać pracy... :)


Palermo nocą 

Davide gotuje kolację 

Piknik w parku z Litwinami

Szczęśliwa...jeszcze nie wiem, co mnie spotka...



Comments

  1. ... i wszystko co przyoszczedzilas na tych "backpackerskich" zakupach w Australi poszlo na taksowke - karma :-P

    ReplyDelete
    Replies
    1. To teraz powinno byc juz tylko lepiej... :)

      Delete
    2. Gdybysmy mieli okreslone zasoby optymizmu przypisane kazdemu czlowiekowi na cale zycie to Ty juz dawno bylabys na debecie ;-)

      Delete

Post a Comment