Wąwóz Skaczącego Tygrysa- praktycznie


Jest w Chinach miejsce, gdzie nie kręcą się hordy turystów, gdzie bilet wstępu nie zrujnuje twojego portfela i gdzie absolutnie niezwykłe widoki są gwarantowane. Jeden z najpiękniejszych szlaków, jakie dane mi było przejść. Kanion na rzece Jangcy między Śnieżną Górą Nefrytowego Smoka a górą Haba, zwany Wąwozem Skaczącego Tygrysa. Świetna trasa, różnica poziomów 3900 m, spiętrzone wody największej z chińskich rzek - to jest to co tygryski lubią najbardziej :)

Wędrówkę zaczynamy z Qiaotou (2,5 godziny drogi busem z Lijiang). Towarzyszy mi Nicholas (Niemiec poznany w hostelu, zgubił kartę kredytową, trzeba go było ratować zastrzykiem gotówki, a po paru dniach dług wrócił na konto). Po drodze trafiamy jeszcze na parę sympatycznych Szwedów i dwie siostry Argentynki. Nie wspominam o Izraelczykach- chyba cały Izrael przyjechał tu na wakacje :) 

Z miejsca, gdzie zatrzymał się bus prowadzą dwie drogi- tzw. dolny szlak- czyli po prostu jezdnia pełna samochodów i autobusów wiozących Chińczyków do punktów widokowych oraz górny szlak- trasa w górach wybierana głównie przez obcokrajowców (Chińczyki zwykle nie lubią się przemęczać). Wiadomo, którą drogę wybieramy :) Wbrew wcześniej usłyszanym opiniom wcale nie jest trudno. Najgorsze są dla mnie pierwsze dwie godziny do najbliższego hostelu Naxi Family Guesthouse (byłam przed śniadaniem). Wystarczyło jednak podjeść trochę ryżu i warzyw i z nowymi siłami mogłam pokonać słynne 28 Zakrętów. To właściwie był już koniec wspinaczki, od tego momentu trasa biegnie uroczo między załomami skalnymi i jest to płaska ścieżka. Widoki nieziemskie, zwłaszcza, że w końcu się trochę przejaśnia. Przechodzimy POD wodospadem i po mniej więcej 8 godzinach od startu docieramy do Halfway Hostel- noclegu znajdującego się w połowie szlaku. Tam jemy pyszną kolację i świętujemy dzisiejszą wędrówkę, ale spędzić noc wolimy w nowszym Come Inn (5 minut drogi)- pokój z łazienką i olbrzymi taras z widokiem (cóż...tu wszędzie jest widok). 

Następnego ranka po śniadaniu schodzimy na dół do dolnego szlaku (niecałe dwie godziny marszu). Tam będzie czekał na nas bus powrotny (zarezerwowany wcześniej przez właściciela hostelu). Mamy czas- w okolicy jest kilka miejsc wartych odwiedzenia- my wybieramy dno kanionu (extra opłata, a jakże!). Szczególnie pociągające wydają się drabinki znajdujące się na trasie- niektóre 20-metrowe o nachyleniu prawie 90 stopni. Nie mam odwagi zejść po nich (obok na szczęście są schody), ale jakimś cudem udaje się wdrapać- byle tylko w dół nie patrzeć :)

Jangcy jest ogromna, w kanionie wreszcie widać (i słychać) jej potęgę. Spieniona woda mknie z niezwykłą szybkością rozbijając się o skały (za dodatkowe emocje w postaci wstępu na kamień, z którego rzekomo skakał tygrys oczywiście musisz zapłacić- tylko 5 juanów, ale liczy się fakt, że znów trzeba sięgać do portfela. Nie poszłam). 

Droga powrotna- o dziwo- zajęła nam mniej czasu niż sądziliśmy, w spokoju mogliśmy zjeść lunch i pograć w karty, czekając na busa. Ekipa dopisała (Ulle i Sofija ze Szwecji zwiedzają świat z namiotem, a siostry Vivien i Marion z Argentyny na wspólnych wakacjach nadrabiają długie miesiące rozłąki). Po wąwozie każdy pojedzie w swoją stronę...fajnie, że udało nam się spotkać.
Chiny wciąż jednak potrafią zaskoczyć. Cieszę się, że tu dotarłam- wspaniały trekking, a przede mną jeszcze lepsze. Jadę do Tybetu! O czym niebawem...

Koszty
- bus do Qiaotou- 40 RMB
- bus powrotny- 50 RMB
- bilet wstępu do Wąwozu- 65 RMB
- opłata za zejście nad rzekę- 15 RMB
- nocleg- 45 RMB
- kolacja i śniadanie- ok. 40 RMB

Razem dwa dni wędrówki 255 juanów (ok. 35 euro)













Comments

  1. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  2. Super masz zegarek Reniu. Gdzie taki mozna kupic?

    ReplyDelete
  3. Sewciu na allegro :) wyśle Ci linka jak znajdę...albo wpisz sobie zegarek z krokomierzem (ok.100 zł). Niestety mieli tylko białe...

    ReplyDelete
  4. zegarek z krokodylem czy z krokodyla?

    ReplyDelete

Post a Comment