Backpacking to nie wakacje!



Zrywasz się już o świcie i musisz pędzić na stację,
Pociąg nie będzie czekał- podróż to nie wakacje!
Wracasz zmęczony wieczorem i chciałbyś zjeść kolację,

Lecz blog się sam nie zrobi- podróż to nie wakacje!
Włócząc się sam po mieście, już wiesz, że mieli rację,
Ci, którzy to przeżyli- podróż to nie wakacje!

Siedemnasta godzina w pociągu. Może to właśnie wtedy przychodzi wena, bo napisałam już dwa zaległe posty na bloga. Teraz nachodzi mnie inna refleksja. Ponad 2 miesiące temu spakowałam plecak i ruszyłam drogą na Wschód- lądem dopóki się da. Powolutku, koleją, busem, stopem, poznając ludzi i miejsca, wsiąkając stopniowo w azjatycką kulturę i styl życia. Nie miałam pojęcia, czego się spodziewać, ale dziś po 82 dniach podróży wiem jedno- BACKPACKING TO NIE WAKACJE :)

Momentami to cholernie ciężka praca. Często nie wiesz, gdzie będziesz dziś nocował, czym dojechać do kolejnego miejsca i dlaczego twój plecak z dnia na dzień waży coraz więcej :) Po całym dniu zwiedzania marzysz tylko o prysznicu i wygodnym łóżku, a tymczasem trzeba jeszcze zrobić pranie i spędzić parę godzin przy komputerze, odpisując na maile, szukając informacji o jutrzejszej wycieczce czy pisząc bloga. A jak to wszystko zrobić, kiedy znajomi z hostelu akurat wychodzą na piwo, a ty bardzo chcesz iść z nimi? Poznałam ludzi, którzy właśnie z tego powodu nie prowadzą zapisków (mimo wykupionej domeny internetowej i fajnego pomysłu na bloga)- nie potrafili zrezygnować z imprez. Szybkość łącza też nie zwala z nóg, czasem godzinę czekasz, żeby załadować jedno zdjęcie. Lubię pisać i cieszę się, że mam dla kogo, ale niejednokrotnie już przeklinałam dzień, w którym postanowiłam zacząć prowadzić mój dziennik. Blogowanie w podróży to nie bułka z masłem.

Poza aktualizowaniem bloga sen z powiek spędza kolejna myśl- jak zmieścić się w zaplanowanym budżecie? Podróżuję tanio, co dla mnie oznacza dzienne wydatki na poziomie maks 30 euro (noclegi, jedzenie, transport, atrakcje turystyczne, przyjemności). Do tej pory się udawało (jedynie Mongolia zawyżyła średnią)- ale nie zawsze przychodzi to łatwo. Trzeba nauczyć się szukać oszczędności- spać u kogoś na kanapie zamiast w hotelu, kupować jedzenie na ulicy, a nie w restauracjach, jeździć metrem lub maszerować na piechotę, nie reagując na zaczepki taksówkarzy. To wszystko sprawia, że twój umysł jest w nieustannej gotowości, rozkminiając najlepsze rozwiązania. Paradoksalnie, będąc obecnie "na urlopie", jestem bardziej zapracowana niż siedząc w Irlandii na etacie :) Ale nie narzekam, absolutnie! Uwielbiam moje życie w tym momencie. Kiedy indziej miałabym okazję spędzić 17 godzin w pociągu jadąc z prędkością 30 km/h? Albo spać pod chmurką na twardej skale bez śpiwora? Albo być w zupełnie obcym mieście, bez mapy i wi-fi, a jednak się odnaleźć? Nie zamieniłabym tych wrażeń na żaden hotel pięciogwiazdkowy czy wakacje all inclusive :) Tutaj też mam wszystko- słońce, pyszne uliczne jedzenie, moc atrakcji (spodziewanych lub nie), zimny prysznic po upalnym dniu, przyjazne twarze dokoła i ludzi, o których wiem, że będą moimi przyjaciółmi na lata. Dla takich wspomnień warto się trochę pomęczyć :)

Zmokła kura na mongolskim stepie

Strome podejścia w chińskim upale...

 Rosyjska bania, czyli moja łazienka przez tydzień na Olchonie

Czekając na jedzenie...

 Czasem po prostu nie masz siły...

Comments

  1. BACKPACKING - co to znaczy, muszę sprawdzić. wcześniej pisałaś, że jechałaś 7 godzin w pociągu a teraz czytam, że aż 17. zwolnij trochę, ostatnie twoje zdjęcie przypomina mi Ciebie po ciężkiej pracy. odpoczywaj trochę jak możesz, pa.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mamus wiesz że się szybko nudze... :) ale niedługo odpoczne nie martw sie

      Delete
  2. tak własnie Reniu jest:) podróż też męczy jak wszytko. Równowaga piekne słowo a trudo uzyskac taki stan:) Znajdź czas na odpoczynek, na kilka dni, miejsce gdzi naladujesz akmulatory, wywal cześcc zbednych rzecy i atk nie dowleczesz wszystkiego do końca. podróż to ciągła zmiam, równierz sprzętu:) Pozdrawiam Cie gorąco K.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeszcze nie jest tak źle z moim plecakiem Kris... tutaj ludzie podróżują z 20 kg bagażem... to dopiero szaleństwo! Teraz pedze przez Chiny (trochę przez ograniczenia wizowe) ale niedługo odpoczne :) obiecuje :)

      Delete

Post a Comment